piątek, 19 lutego 2016

5 hitów mojej pielęgnacji twarzy

pielęgnacja twarzy

Odkąd odkryłam parę lat temu jaką skarbnicą wiedzy na temat wszystkiego (w tym pielęgnacji) jest Internet, szybko zaczęłam szukać lepszych kosmetyków dla swojej cery - co ja piszę, w latach nastoletnich to nawet zwykły krem na dzień wydawał mi się zbędny! O swoich błędach w dbaniu o twarz napiszę może kiedy indziej, bo dziś zaprezentuję Wam wyniki swoich poszukiwań.

Muszę zaznaczyć, że przebrnęłam przez masę kremów, serów, cudownych maści i te produkty o których dziś piszę, są bardzo dobrze przetestowane. A ów testy przeszły ciężkie, gdyż mam cerę bardzo problematyczną: mieszaną, przetłuszczającą się w strefie T, ze skłonnościami do trądziku i zapychania. Krótko ujmując, cały pakiet. No ale lećmy z listą!

Maść z witaminą A, kwas hialuronowy


1. Maść z witaminą A.

Odkąd wspomniała o niej Maxineczka na swoim kanale, zaczęłam o tej maści myśleć, a jak napisała o niej Eliza z Fashionelki to już po prostu wyszłam do apteki, by ja kupić. I nie żałuję. Zmusza moją cerę do nawilżenia i regeneracji, prawdziwy ratunek dla nosa podczas kataru, spierzchniętych ust, czy suchych skórek. Bardzo dobrze działa także w roli kremu pod oczy. Raz zaryzykowałam i użyłam jej na całą twarz, na noc. I wiecie co? Dawno nie miałam tak miękkiej skóry! Od teraz raz w tygodniu funduję sobie taką maskę, ale częściej odradzam, bo grozi zapchaniem. No i ta malutka cena! Czego chcieć więcej?

2. Kwas hialuronowy.

Miałam już dość kremów, które miały podobno nawilżyć moją twarz (i ten stan utrzymać!), bo nic nie działało. Większość z nich zawierało właśnie ów kwas, jednak w ilościach tak znikomych, że pożal się Boże. Postanowiłam pozbyć się "pośredników" i zakupić sam kwas hialuronowy. Mój jest 3% i nakładam go na zwilżoną twarz. Wchłania się natychmiastowo, działa i mogę go sobie pododawać gdzie mi się żywnie podoba - czy to krem, czy to maseczka.

Olejek Khadi, masło shea


3. Olejek Khadi Anti-Aging

Na zdjęciu widzicie ile mi zostało, co chyba świadczy o tym, jak bardzo przypadł mi do gustu. Pachnie specyficznie, jak to olejki indyjskie. Używam go zamiast kremu na noc. Nawilża, zmiękcza skórę, wspomaga gojenie się wszelkich pozostałości po niedoskonałościach, ujednolica cerę. Ponoć ma działanie przeciwstarzeniowe, ale ja, z racji wieku, jeszcze nie mogę tego potwierdzić. Jak go kupowałam, kosztował ok 65zł, ale nie wiem, ile wynosi jego cena obecnie. Warto nabyć, bo wydajność ma nieziemską - mam go już ponad (!) rok i jeszcze trochę zostało. Na pewno kupię ponownie, bo to jeden z nielicznych kosmetyków po których rano widzę ogromną różnicę.

4. Masło shea.

To moja kolejna próba pozbycia się pośredników i dotarcia do samego źródła, w dodatku zakończona powodzeniem. Po co kupować kosmetyki zawierające ułamek masła shea, skoro można kupić sobie całe opakowanie? To broń cięższego kalibru przeciw przesuszeniu od kwasu, jeśli chodzi o twarz (bo nakładany na ciało nie budzi takich kontrowersji) to jej nie zapycha - wcześniej sama sprawdzałam stopień komedogenności, który wynosi 0.


5. Mieszanka olejów do oczyszczania twarzy.

JEDYNY sposób jaki działa na moją cerę, by oczyścić ją z czarnych kropeczek. Do mycia twarzy (w tym i jej demakijaż) olejami długo się przekonywałam, myślałam, że po co, dużo roboty i w ogóle. W końcu się przełamałam i nie dość, że mam idealnie oczyszczoną twarz, to jeszcze nawilżoną. W mojej miksturze znalazł się olej jojoba, z avocado i odrobina arganowego. By pozwolić zadziałać odpowiednim zaletom poszczególnych olejów, masuję twarz najdłużej jak mogę, co również przyczynia się do polepszenia jędrności skóry. 

Myślę teraz, czy w przyszłości nie napisać odrobinę szczegółowiej o myciu twarzy olejami, a także o masażu twarzy, zwłaszcza tym proponowanym przez Azjatki, co Wy na to?

Jestem ciekawa czy też próbowałyście mojej top piątki i co o niej sądzicie? Do napisania!


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz