sobota, 2 kwietnia 2016

Szarość to nowa czerń - czyli moje wszystkie szare rzeczy w szafie

swój styl, szarość, szare ciuchy
Nowy cykl na blogu związany z moimi poszukiwaniami własnego stylu i staraniami wprowadzenia minimalizmu do życia rozpoczynam kolorem przewodnim dla tego bloga - szarym. W każdej gazecie czy programach telewizyjnych zawsze radzono mieć ubrania białe lub czarne, gdyż to właśnie one "pasują do wszystkiego". Po niezliczonych zakupach pełnych radości lub rozczarowań odkryłam, że tę funkcję spełnia jeszcze jeden kolor, właśnie szarości. 
Czarne ubrania bywają "za ciężkie", często powodują, że nasza twarz wygląda na chorą, natomiast biały nie zawsze pasuje do okoliczności i szybko się brudzi. Miks tych dwóch barw dlatego szybko stał się moim ulubieńcem, bo eliminuje te problemy. Zatem jakie szare ciuchy znajdują się u mnie w szafie?

1. Szare spódnice.


Jedna maxi, druga ołówkowa do kolan. Zawsze podobał mi się kobiecy efekt jaki daje ołówkowa spódnica, ale czarne czy granatowe zawsze tworzyły szkolne/biurowe skojarzenia. Dzięki jasnej szarości i rozciągliwego materiału, ta spódnica pasuje mi nawet do trampek i luźnego shirtu, a jak chcę wyglądać elegancko, to do koszuli i szpilek. 
Natomiast spódnica maxi była moim marzeniem od zawsze, ale zawsze bałam się ją kupić, bo niby z czym ją założę? Teraz nie mam z tym problemu i w najbliższym czasie postaram się ukazać na blogu stylizacje właśnie z tym ciuchem.  

2. Szara marynarka.


Ponoć każdej kobiecie w szafie przyda się marynarka. W duchu tego założenia kupiłam kiedyś czarną, bo przecież "to klasyka". Nie chodziłam w niej w ogóle, bo zawsze wyglądałam jakbym szła do biura, do banku, czy na zakończenie roku szkolnego. W dodatku, wcale do wszystkiego nie pasowała. Dzięki jasnej szarości i wybraniu mniej sztywnego materiału, na rzecz bardziej sportowego, noszę ją bardzo często. Gdy chcę wyglądać elegancko, czy też ubrać sportowe buty i jeansy - zawsze pasuje. 

 3. Szare kardigany.


Mój must have w garderobie. Żyjemy w kraju gdzie pogoda zwykle nas nie rozpieszcza, warto mieć coś, co zarzucimy na ramiona. Nie zawsze mam ochotę na żakiety, marynarki, czy rozpinane sweterki, właściwie, to rzadko. Natomiast kardigan zawsze wygląda na luzie, nonszalancko i jest bardzo wygodny. Po zakupie jednego (tego dłuższego, który świetnie pasuje do sukienek) kupiłam też krótszy, który zakładam zazwyczaj do spodni. Na płacz mi się zbiera, gdy pomyślę, jak bardzo je znosiłam - nie chcę szukać nowych.

4. Szary t-shirt z nadrukiem.


Nie wiem czy to łasica czy inne żyjątko, ale to mój ulubiony t-shirt jaki mam. Pochodzi z Medicine i jak na razie jest niezniszczalny. Ubieram zawsze gdy chcę wyglądać bezpretensjonalnie i "jakbym się nie starała" - a i tak wyglądam w nim świetnie, że tak skromnie napiszę.


 5. Szare sukienki.


W poradnikach znajdziecie małe czarne, a ja poluję na małe szare. Nie mówię, że tych pierwszych nie mam, bo posiadam, ale szare są równie bardzo uniwersalne i można z nich stworzyć masę zestawów do ubrania. Ciągle szukam idealnej, choć te, które Wam tu prezentuję lubię równie mocno. 


6. Szare swetry/sweterki.


Mam ich naprawdę DUŻO. Nie lubię marznąć, mam więc i jeden golf, jeden długi i gruby, krótki i delikatniejszy do spódnic, po prostu cały przedział. Dostałam od Igora bana na zakup szarych swetrów, aż któregoś nie wyrzucę najpierw. Spokojnie, noszone są często, więc w końcu któryś zużyję. I kupię ponownie. 


Zapewne coś ominęłam, więc nie ośmielę się stwierdzić, że to już wszystkie szare ubrania w mojej szafie, ale na pewno wszystkie w tym poście ;) A Wy, macie jakieś ulubione szare ciuchy u siebie? 

Pozdrawiam gorąco,

Monika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz